
Dziś mija 27 lat od kiedy R. Stallman zapowiedział stworzenie w pełni otwartego oprogramowania. To czego obecnie używamy na naszych komputerach musiało jednak przejść lata ewolucji by stać się pełnowartościowym systemem. Dziś mogę stwierdzić, że wolna licencja jest fenomenem na skalę światową. Nawet handel wymienny, praktykowany w latach starożytnych, nie opierał się na tak prostych i rozwojowych zasadach.
Zasady GNU są bardzo proste. Po pierwszy każdy może korzystać z takiego oprogramowania, modyfikować je i rozprowadzać bez żadnych restrykcji jakie nakładają zamknięte licencje. Każdy kto chce chce publikować program na zasadach otwartej licencji musi udostępnić źródła programu innym użytkownikom. Licencja sugeruje przekazanie praw autorskich programu Fundacji Wolnego Oprogramowania, która dba o to aby inne podmioty nie wykorzystały naszego kodu bezprawnie, jednak nie jest to konieczne ( część projektu GNOME nie korzysta z tego punktu licencji).
Właściwie te proste zasady w pełni tłumaczą czym jest GPL. Nie ma tu mowy o pieniądzach ponieważ dystrybucja oparta jest na wymianie. Każdy kto udostępnia źródła programu musi liczyć się z tym, że nikt nie zapłaci mu za program skoro może go za darmo skompilować ze źródeł. Należy zauważyć, że większość programów zbudowana jest z elementów kodu, który był zbudowany przez kogoś innego, a my go włączyliśmy do swojego projektu. Wystąpiłby tu konflikt interesów, kiedy ktoś udostępnia kod za darmo, a my chcemy pobierać za zmodyfikowanie tego kodu profity. Krótko mówiąc: pieniądze są BE!
Żeby zrozumieć złożoność tej sytuacji należy zacząć od początku tego fenomenu. Na początku Stallman, wraz z innymi hakerami MIT, pracowali na tej uczelni w Laboratorium Sztucznej Inteligencji. W tamtych czasach nie istniało jeszcze zamknięte oprogramowanie. Naukowcy MIT i uniwersytetu w Berkeley swobodnie wymieniali się programami i wprowadzali do niego swoje poprawki. Oprogramowanie pisane było głównie dla konkretnego sprzętu (pierwszych komputerów) i nie istniało poza nim. Oprogramowanie taki podlegało zasadom akademickim więc, jak każda publikacja naukowa, było udostępniane ogółowi. Sytuacja zmieniła się kiedy sprzętem informatycznym zainteresowały się firmy chcące skomputeryzować swoją infrastrukturę. Doprowadziło to do powstania firm, które zaczęły same produkować sprzęt informatyczno-biurowy. Konkurencja doprowadziła do sytuacji, że firmy te zaczęły ukrywać swoje wynalazki, a co za tym idzie także oprogramowanie na jakim dany sprzęt pracuje. Firmy, które do tej pory szeroko korzystały z doświadczeń naukowców MIT i Berkeley, teraz zaczęły po cichu zamykać przed nimi drzwi do swoich laboratoriów. W sytuacji kiedy Stallman, aby poprawić sterowniki, zmuszany był do zakupu licencji, a jego współpracownicy uciekali do wielkich firm na bardziej intratne posady, zrodziły w jego głowie sposób na odrodzenie środowiska hakerów, które doprowadziło do rozwoju oprogramowania komputerowego.
To tyle tej dość uogólnionej historii. GNU ewoluowało przez lata, aby po wcieleniu w swoje szeregi Linuksa stać się tym co obecnie gości na naszych pulpitach. Dziś jednak GNU/Linux to nie to samo co stanowiło jego podstawę. Od jakiegoś czasu można zauważyć jego gwałtowną ekspansję na komputery domowe. Nawet Microsoft w swoich statystykach daje mu kilkunastoprocentową popularność. Zostaje także zauważony przez deweloperów zamkniętego oprogramowania, którzy już teraz piszą dla niego oddzielne wersje swoich flagowych produktów. Linux to także wielka społeczność, w której szeregi starają się dostać nowi użytkownicy mający całkiem odmienne spojrzenie na kształt jaki powinien mieć ich ulubiony system. Tymi zagadnieniami chciałbym zająć się w przyszłych artykułach i mam nadzieję na wasze spojrzenie na ten temat.
=-=-=-=-=
Powered by Blogilo