
Zacznijmy może najpierw od Unity. Wbrew powszechnej opinii Unity to nadal GNOME. Unity jest tylko powłoką pulpitu taką samą jak Plasma w KDE SC i odpowiada za interfejs systemu. Do części składowych powłoki należą panele, pulpit itp. Jeśli można mówić o jakiejś konkurencji to Unity stanowi ją dla GNOME Shell, które także ma w założeniu wyprzeć dwupanelowy pulpit GNOME. Nie można więc mówić, że Unity stanowi konkurencję dla samego GNOME tym bardziej, że użytkownicy często sami dokonują takich rewolucji na swoich pulpitach dodając różne docki lub np. zmieniając domyślny dla KDE menedżer okien KWin na Compiz.
Canonical już dawno oddalił się od głównej linii GNOME. Często mówi się, że ta firma nie wspiera GNOME w stopniu w jakim robią to inni uczestnicy ruchu Wolnego Oprogramowania. Fakty są takie, że Canonical wprowadził do GNOME wiele nowości jednak nie zostały one zaakceptowane przez deweloperów GNOME, którzy woleli rozwiązania przedstawione przez Red Hata. Nie powinno więc dziwić, że twórcy Ubuntu wybrali własną drogę prezentując w SWOIM systemie SWOJE rozwiązania. I właściwie tu powinny się skończyć wszystkie dyskusje.
Niestety rzeczywistość bywa trochę inna. Ze swojej strony mogę powiedzieć, że bardzo zawiodłem się na zmianach w Ubuntu. Jako użytkownik Kubuntu często polecałem system z GNOME na pokładzie początkującym użytkownikom. Instalując znajomym ten system byłem pewien, że nie będą z nim mieli żadnych problemów, aż do wydania następnej wersji LTS. Teraz znalazłem się w trochę trudniejszej sytuacji. Ubuntu nie używam już od jakiegoś czasu, więc kiedy znajomi przychodzą do mnie z różnymi problemami, bo 8.04 wychodzi już z użycia. Ktoś kto do tej pory używał GNOME z tej wersji Ubuntu będzie dość zaskoczony zmianami jakie zaszły do tej pory w interfejsie tego programu ale niestety postęp kosztuje tylko, że nawet gdy przekona się już do indykatorów i tym podobnych wynalazków już w następnych wydaniach przywita ich odświeżony pulpit Unity i zabawa zacznie się od nowa.
I tu przechodzimy do pierwszego zarzutu wobec Canonical. Firma ta jest krytykowana właśnie głównie za niestałość swoich postanowień. Sam zauważyłem, że tak naprawdę następne wersje Ubuntu nie mają jakiegoś dalekowzrocznego planu na przyszłość. Wszystkie postanowienia Canonical są warte pół roku, a i w ciągu tego okresu czasu może nas spotkać miła-niemiła niespodzianka. Prowadzi to do sytuacji w której użytkownicy są zaskakiwani nowościami, które nie zawsze im pasują. W tym wypadku jedyną drogą pozostaje zmiana dystrybucji bo Canonical nie ma zamiaru ulegać "młodocianym terrorystom". Dobitnym przykładem jest tu zamiana położenia przycisków dekoracji okien na drugą stronę. Właściwie nie byłoby problemu, gdyby użytkownik miał możliwość ich przywrócenia z powrotem na drugą stronę, Canonical jednak argumentował swoją decyzję wypełnienia powstałego w ten sposób miejsca nowymi apletami. Niestety do tej pory nie doczekałem się, żadnych kroków w tym kierunku. Więc zamiana była tylko kosmetyką, a to czy przyciski są po lewej, czy prawej zależy bardziej od preferencji użytkownika niż z góry narzuconej wygody. Właściwie idąc tym tokiem rozumowania zastanawiam się, dlaczego Canonical nie wprowadził jeszcze zmiany polegającej na pisaniu tekstów z lewej do prawej, w końcu większość ludzi na świecie uważa, że ten standard jest bardziej wygodny.
Kiedyś na łamach Konqiklub jeden z użytkowników Ubuntu, który postanowił wypróbować KDE SC spytał, czy w tym środowisku istnieją narzędzia typu Ubuntu Tweak, ponieważ on chciałby zmienić sobie kilka elementów na pulpicie. Jest to świetny przykład tego do czego chce nas przyzwyczaić Canonical. Do tej pory pod zarzutem KDE SC padały sugestie, że w porównaniu do GNOME jest to słabo konfigurowalne środowisko. Teraz jak patrzę na GNOME w wersji Ubuntu śmiem się z tym nie zgodzić. W KDE większość rzeczy związanych z ustawieniami można zrobić z poziomu Ustawień systemowych. Ubuntu zmusza swoich użytkowników do instalacji zewnętrznych programów, ponieważ takie ustawienia konfiguracyjne są systematycznie przez Canonical blokowane, a używanie do tego celu edycji gconf to już wyższa szkoła jazdy nieznana początkującym użytkownikom.
Czym jeszcze chce nas zaskoczyć Canonical. Ostatnio dość często mówi się o zastąpieniu X Window przez serwer Wayland i to już w następnym wydaniu Ubuntu. Muszę przyznać, że tym razem w internecie zawrzało od domysłów w jakim kierunku zmierza ten system. Canonical zapowiedział, że Unity zrezygnuje z Muttera na rzecz Compiza co jest już dość kontrowersyjne, bo na początku ta firma bardzo ciepłymi słowami opisywała możliwości Muttera i twierdziła, że jest to przyszłościowe rozwiązanie. W końcu jednak zmieniła zdanie i teraz Compiz jest numerem jeden dla deweloperów. Compiz jednak do poprawnego działania potrzebuje zamkniętych sterowników graficznych co jest dość kontrowersyjne w świecie Linuksa. Przede wszystkim użytkownik będzie zmuszany do instalacji zamkniętego oprogramowania, żeby używać otwartych, linuksowych rozwiązań. Po drugie Unity będzie słabo działać ze starszym sprzętem i po trzecie współpraca pomiędzy deweloperami otwartego oprogramowania, a deweloperami zamkniętych sterów nie przebiega dość dobrze. Krótko mówiąc deweloperzy NVidii i ATI z łaski tworzą wsparcie dla Xorg i nie zawsze starają się dostarczać rozwiązania dla innych projektów (przykład - Plymouth).
Wayland jest serwerem, który w założeniu ma zastąpić przestarzałą architekturę Xorg nowymi rozwiązaniami. Problem w tym, że nie jest jeszcze gotowy i na pewno nie będzie gotowy do przyszłego wydania Ubuntu. Nawet kiedy będzie gotowy to pierwszym systemem jaki go użyje będzie MeeGo, a nie Ubuntu. W momencie, kiedy Wayland będzie w pełni sprawnym serwerem będzie go używać większość innych dystrybucji linuksowych z Fedorą na czele, bo to właśnie z Red Hata wyszła inicjatywa powstania tego rozwiązania. Shuttleworth rzuca więc znowu sławami będącymi tylko sloganami marketingowymi i świadczącymi, że jego firma nie ma planów na przyszłość, ale już teraz można mówić czego to nie będzie w Ubuntu. Ostatnio NVidia wydała oświadczenie, że nie ma planów wspierania projektu Wayland swoimi sterownikami. Ponadto trzeba się liczyć z potrzebą przepisania wielu programów pisanych dla X Window dla nowego serwera. Nie jest to wielki problem bo Wayland może używać Xorga jako backendu. Tylko pytanie po co w tej chwili instalować coś co jeszcze nie działa, żeby za jego pomocą uruchomić Xorga i kompatybilne z nim rozwiązania, czy tylko w imię tego kto będzie pierwszy miał nowość w systemie?
Tu pojawia się kolejny zarzut skierowany w kierunku zmian w Ubuntu. Canonical za bardzo zaufał machinie marketingowej i uważa, że śmiałymi obietnicami może skusić użytkowników do dalszego używania tego systemu. Prawda wygląda zgoła inaczej. Canonical zawiódł się na GNOME. Sam tak uważam. Jeszcze w czasach Windowsa XP Ubuntu mogło śmiało wprowadzić Linuksa na desktopy wielu użytkowników i jego dobra passa trwała dość długo dając nadzieję przyszłej dominacji. GNOME oferował stabilność i wygląd (Compiz), które mogły śmiało konkurować rozwiązaniami Microsoftu. Wydanie Visty niewiele zmieniło pod tym względzie. Vista nawet z odświeżonym wyglądem nadal była na cenzurowanym ze względu na duże wymagania i niestabilność, więc napływ byłych użytkowników Microsoftu pod skrzydła Ubuntu trwał nadal. Firma z Redmont wytoczyła jednak ciężkie działa w postaci Windows Se7en i zaczęła systematycznie odzyskiwać udziały na rynku, jeśli można mówić, że ten kilkuprocentowy ubytek był jakąś startą dla nich. Ubuntu jednak zapisał się w annałach internetu jako pogromca Windowsa i pomimo statystyk mówi się o nim bardzo często co nadal ma wpływ na zdobywanie przyszłych użytkowników.

Starsi użytkownicy zapewne mają prawo do opinii, że Canonical rzuca tylko sloganami nie mając żadnych sprecyzowanych planów rozwoju. Opinie te oparte są na dotychczasowej obserwacji rynku open suorce, tu nic nie dzieje się na drodze rewolucji tylko za pomocą drobnych i przemyślanych kroków. Canonical wydał wojnę tej opinii twierdząc ufając w swoje siły. Stare powiedzenie "stoję na ramionach gigantów.." odchodzi powoli w zapomnienie. Tylko warto się zapytać, parafrazując słowa Stalina "...a ileż oni mają dywizji?". Zwolennicy Ubuntu twierdzą, że Unity nie nie rezygnuje ze współpracy z deweloperami wolnego oprogramowania. Problem w tym, że deweloperzy open source nie widzą sensu w pomaganiu Canonical. Większość z nich nadal na pierwszym miejscu stawia GNOME 3, które będzie działać pod kontrolą GNOME Shell. Mamy więc możliwość współpracy z ludźmi, którzy w swoich dystrybucjach wybierają ustalone przez open source standardy i wnosząc do nich poprawki zapewniają też wsparcie innym dystrybucjom lub pracę na dwa fronty, ponieważ Ubuntu zaczyna pod wieloma względami oddalać się od tego do co zostało wypracowane przez środowisko. Dodatkowo niesmak budzą umowy podpisywane przez Canonical z kontrybutorami, które są bardzo dyskusyjne w kwestii praw autorskich i tego co się stanie udziałem całej społeczności z takiej współpracy, a co będzie udziałem społeczności.
Chciałbym jeszcze poruszyć jedną ważną kwestię, która ostatnio staje się coraz modniejsza wśród zatwardziałych fanbojów Ubuntu. Społeczność Ubuntu jest dość silna ale powoli staje się coraz bardziej podzielona. Są tacy, którzy chętnie widzieliby Ubuntu w roli Windowsa. Nie ma znaczenia, że w większej części jest to twór społecznościowy. Najlepiej jakby Canonical posiadał w ogóle prawa do marki Linux i tylko jedna dystrybucja byłaby tą jedyną i właściwą. Jak dla mnie to fanatyzm, który wynika z nieznajomości świata open source. Użytkownicy ci zapominają, że to co jest podstawą Ubuntu czyli jądro Linux, środowiska i programy to dzieło wypracowane przez całą społeczność, a nie jedną firmę. Podstawę Ubunta stanowią fragmenty kodu, który wcześniej został wypracowany dla Debiana, openSUSE, Fedory i innych bez których Canonical by nawet nie zamarzył o stworzeniu nowego systemu. Więc zapytam, gdzie byłoby Ubuntu gdyby nie te dystrybucje i ich deweloperzy. Często też na jakiekolwiek słowa krytyki można usłyszeć: "nie podoba się to są inne dystrybucje" - no ja bym się zastanowił wypowiadając takie słowa. Problemem nie jest odejście w ten sposób dużej liczby użytkowników, bo ci mogą być łatwo zastąpieni przez następnych, problemem może stać się odejście DOŚWIADCZONYCH użytkowników, którzy mogą na łamach forum rozwiązać jakiś gryzący problem. Zaczynając przygodę z Ubuntu dość często zasięgałem rad na forum Debiana, bo na forum Ubuntu nie można było znaleźć kompetentnych użytkowników. Teraz kiedy kształt Ubuntu znacznie zaczyna odbiegać od innych dystrybucji dość ciężko będzie znaleźć jakąkolwiek pomoc, zważywszy na to, że na własną prośbę pożegnamy się ze wsparciem.
Kończąc wyrażę nadzieję, że Canonical musi trzymać jakiegoś asa w rękawie i Narval będzie rewolucją, a nie tylko kolejnym etapem eksperymentów tej firmy na użytkownikach. Linuksowi przydałby się nowości, które pchnęłyby ten system dalej w rankingu popularności. Nie chciałbym jednak usłyszeć kolejnych słów zawodu jakie obserwujemy od kilku ostatnich wydań.
=-=-=-=-=
Powered by Blogilo