
poniedziałek, 30 maja 2011
Flash bez Flasha

niedziela, 29 maja 2011
Calligra Suite - pierwszy Snapshot już gotowy

piątek, 27 maja 2011
Pierwsza wersja testowa KDE 4.7
wtorek, 24 maja 2011
Czy Linux jest popularny?

piątek, 20 maja 2011
Kubuntu na UDS-O
środa, 18 maja 2011
Powstaje Orca dla Qt

wtorek, 17 maja 2011
Czy potrzebna jest rewolucja?

![]() |
Fot. Toolbar MS Office |
Nie tak dawno, w kilku miejscach prowadziłem dyskusje na temat zmian w wyglądzie interfejsu programów lub środowisk graficznych. Nie ulega wątpliwości, że każdy z systemów opiera się na założeniach, które powstały kilkanaście lat temu i powoli wychodzą z użycia. Powodem zmian jest rozwijający się rynek systemów mobilnych, których interfejsy potrzebują innych założeń. Niestety w naszym dziwnym świecie plasowania produktów deweloperzy pragną, aby użytkownicy w systemach mobilnych widzieli pewne elementy interfejsu stacjonarnego, żeby czuć się bardziej swojsko lub z innego bezsensownego powodu. Symbolem takich desktopowych artefaktów jest lista menu widniejąca w większości aplikacji i linuksowych, i windowsowych.
Lista (listwa, belka, pasek) menu to dość dziwny twór, ponieważ w swoich zasobach mieści zarówno istotne dla użytkownika funkcje jak i te, których używa często tylko raz podczas pierwszej konfiguracji programu. Lista widnieje jednak cały czas na ekranie i zajmuje cenne miejsce. W pewien sposób poradziło sobie z tym problemem Apple, którego sposób próbują naśladować także systemy linuksowe. W Windowsie albo raczej w Microsoft Office zauważyłem pewien szczegół, który wydał mi się znajomy.
Jakiś czas temu przeglądałem prezentację mockupów dla pakietu Caligra, które przygotował Jarosław Staniek, czyli nasz akcent w projekcie. Mockupy były efektem Calligra Sprint i polegały na poprawieniu obsługi Menu:Plik i wyskakujących okien dialogowych. Moją szczególną uwagę jednak przykuł element programu Kexi, które obywa się bez Paska Menu zastąpionemu tu Toolbarem (paskiem narzędziowym) i choć daleko mu do doskonałości, wydaje mi się, że jest to o wiele lepsze rozwiązanie. Podobnego zdania byli deweloperzy MS Office, którzy w którymś z poprzednich wydań także wprowadzili te rozwiązanie do swych produktów (o ile mnie pamięć nie myli to jednak Apple było z tym jednak pierwsze). Pomimo słabego przyjęcia na początku przez odporne na zmiany urzędniczki jednak zagościł na stałe i teraz nikt nie mówi, że było to chybione posunięcie Microsoftu.
Jakie za zalety Toolbara w stosunku do listwy okien. Pierwsza to szybki dostęp. Podczas pracy na ekranie mamy widoczne tylko te funkcje, których potrzebujemy aktualnie. Ponadto są one cały czas dostępne po kliknięciu na nie co ma zaletę przy ekranach dotykowych, które nie bardzo lubią się z rozwijanymi elementami, które dodatkowo trzeba przytrzymywać kursorem aby się nie zamknęły. Kontekstowość Toolbara ma też zalety organizacyjne, które mogą wykorzystać deweloperzy programów dostosowując interfejs do swoich potrzeb. No i ważna też jest przejrzystość elementów oznaczonych symbolami i ikonami, a nie nazwami funkcji. Za wadę można uznać większy obszar zajmowany przez taki toolbar ale myślę, że jest go o wiele łatwiej ukryć niż menu.
Najważniejszą zaletą takich rozwiązań jest jednak dostosowanie do interfejsu dotykowego. Bardzo ciężko jest, jak pisałem wcześniej, sterować ruchomymi elementami okien (pop-upy) za pomocą dotyku. W tym przypadku często dotyk służy do sterowania jak i aktywacji. W przypadku wspomnianych mockupów wszystkie elementy "wyskakują" w ramach okna głównego i pozostają tam po zamknięciu. Ja szczególną uwagę zwróciłem na zalety tego rozwiązania w przypadku okien dialogowych. Każdy kto używał Plasma Netbook, wie jak koszmarnie wyglądają takie okna rozszerzone na cały ekran. Dodatkowo należy pamiętać, że każde z tych okien posiada oddzielne zarządzanie przez menedżer okien, w tym przypadku (Plasma Netbook) przy pomocy niewygodnego expo.
Sam autor tej koncepcji przyznaje, że ze względu na odmienności w GUI różnych programów, zastosowanie tych mockupów dla wszystkich aplikacji jest dość kłopotliwe, jednak według mnie wyznacza pewien kierunek do którego powinno się dążyć. Aplikacje KDE od wersji czwartej przeżywają swoisty renesans unitaryzacji GUI w ramach jednego stylu. Daleko im jeszcze jednak do OSXa, chociaż według mnie jest o niebo lepiej niż w Windowsie i nieco lepiej niż w GNOME. Ja chciałbym jednak zwrócić uwagę na dwa programy linuksowe, które szczególnie potrzebuję rewolucji w kwestii interfejsu.
Pierwszym przykładem jest GIMP. Ten program zresztą ma być i tak w najbliższym wydaniu zamknięty do jednego okna. Ja jednak chciałbym zwrócić uwagę na jego dock narzędziowy, który według mnie był fajny w momencie swojej premiery ale teraz w dobie urządzeń mobilnych przegrywa z użytecznością obsługi. Być może dlatego deweloperzy programu podjęli w końcu decyzję o zamknięciu jego funkcji w jednym oknie. Podział interfejsu na trzy niezależne elementy jest torturą dla palców w przypadku zarządzania otwartymi oknami poprzez ekspozycję. Mnie jednak drażni w tym przypadku dublowanie funkcji z doków narzędziowych w pasku menu, w tym momencie należy sobie zadać pytanie, czy nie pozwolić użytkownikowi na wybór, którego ze sposobów chciałby używać poprzez możliwość ukrycia drugiego z nich.
W drugim przypadku chciałbym wrócić na własne podwórko, czyli przeglądarki Konqueror. Konqueror to dla mnie największa strata dla KDE, która zaczyna być odczuwalna w ostatnich latach. Przeglądarka traci swoje udziały na rzecz Dolphina (menedżer plików) i Rekonq (przeglądarka internetowa), według mnie niepotrzebnie. Konqueror ostatnio odzyskał opinię szybkiego programu oraz obsługę dużej ilości standardów internetowych, jednak przegrywa z konkurencją źle skonstruowanym GUI, które nie potrafi dostosować się do dwoistości funkcji Konquerora. W efekcie otrzymujemy takie kwiatki jak pozycja w menu Plik - Otwórz Plik podczas, gdy obok niej znajduje się możliwość zmiany funkcji przeglądarki internetowej na menedżer plików pełniący tę samą funkcję co Openfiledialog. Konquerorowi brakuje po prostu dobrego toolbara, dostosowującego swój układ kontekstowo w zależności od pełnionych funkcji, zbudowanego zresztą o słynne profile, które świetnie się sprawdzają.
Piąta wersja KDE nie potrzebuje więc rewolucji tylko przemyślanych decyzji w kwestii użyteczności. Pokazane mockupy świadczą o tym, że jednak są ludzie, którzy widzą problem i próbują temu zaradzić. Kwestię oceny pozostawiam jednak wam. Więcej informacji na stronie:
http://www.kdedevelopers.org/node/4405
http://community.kde.org/Calligra/
poniedziałek, 16 maja 2011
Amarok 2.4.1 "Resolution" już dostępny
niedziela, 15 maja 2011
KDE-Telepathy już wkrótce!
sobota, 14 maja 2011
Qt 5 i KDE 5, czy będzie rewolucja?
czwartek, 12 maja 2011
Zeitgeist w KDE

wtorek, 10 maja 2011
Dlaczego nie ma poradnika?

Instalator, a raczej konfigurator internetu był typowym programem instalacyjnym w Windowsie, czyli Next, Next, I Agree, Finish. I właściwie korzystając dodatkowo z książeczki instruktażowej nie można było tego nie zrobić jak należy. Internet jednak nie zadziałał i koleżanka przybiegła do mnie z pomocą. Usunąłem, więc poprzednią instalację i przeprowadziłem całą operację od początku i o dziwo tym razem wszystko ruszyło do przodu.
Pozostaje, więc otwarte pytanie: Co poszło nie tak wcześniej? Po krótkiej analizie koleżanka potwierdziła, że jej błąd polegał na złym wyborze w jednym z punktów instalacji, a mianowicie gdy instalator zapytał o architekturę procesora do której miał dopasować sterowniki. System był 32 bitowy, procesor i reszta sprzętu jednak pozwalała na zainstalowanie 64bitowego, dystrybutor sprzętu jednak zadecydował inaczej, prawdopodobnie ze względu na małą ilość RAMu laptopa. Koleżanka jednak według swojej logiki wybrała wersję 64 bit sterowników. Logika ta polegała na przekonaniu, że posiadając nowy sprzęt i najnowszego Windowsa, powinna wybrać wyższą liczbowo wersję. I w tym momencie powinniśmy zadać sobie pytanie: Kto zawinił?
Według logiki koleżanki zawinił dostawca oprogramowania, który nie dostarczył jej najlepszej wersji systemu. Ewentualnie zawinić mógł deweloper oprogramowania instalacyjnego, które samo powinno wykryć na jakim sprzęcie jest instalowane. Według mnie jednak zawiniła moja ukochana koleżanka. Wiedza o architekturze procesora obejmuje pierwszy poziom nauki informatyki w szkole podstawowej. Bez tej wiedzy nie potrafimy obsługiwać komputera i jego systemu. Nie powinniśmy, więc oskarżać deweloperów za naszą niewiedzę. Podobnie jest z samochodami. Wiedza o pojemności silnika właściwie nie jest w ogóle potrzebna do prowadzenia samochodu w trasie. Jednak udając się do salonu po zakup nowego auta zwracamy uwagę na zużycie paliwa samochodu i bez tej wiedzy możemy dokonać niewłaściwego wyboru.
O co chodzi w tym przydługim wstępie? Chciałem w nim potwierdzić starą prawdę życiową, że "jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim dogodził". Z tego powodu odpuściłem sobie testowanie Unity i postanowiłem nie pisać o nim nic. I wszystko byłoby w porządku, gdyby Unity samo nie wepchało się na moje podwórko. W tym miejscu chciałbym odpowiedzieć na pytanie, dlaczego nie będzie poradnika konfiguracji nowej wersji Kubuntu?Nie ukrywam, że Kubuntu zostało przeze mnie ostatnio bardzo zaniedbane. Leżało sobie na swojej partycji, a ja większość czasu poświęcałem Chakrze. Kiedy pewnego razu do niego wróciłem, zaczął mnie kusić magiczny przycisk z informacją o dostępnej aktualizacji do nowej wersji. Pomyślałem, że to dobry moment na testy i nowy poradnik.Niestety jak napisałem wcześniej - poradnika nie będzie. Powód jest dość prosty. Kubuntu stało się taką dystrybucją, której rozwój jest w miarę ustabilizowany. Poprzedni poradnik spełnia więc nadal bardzo dobrze swoją funkcję. Warto jednak krótko zrecenzować nowe wydanie.
Nie mam niestety dobrej opinii o Kubuntu 11.04, ponieważ... mi nie działa. Sprawa jest dość dość prosta. Po aktualizacji padły mi sterowniki do grafiki (zamknięte). Podobno nie działają one z nowym Xorgiem, chociaż nie chce mi się w to wierzyć, bo Chakra ma ten sam zestaw i tu problemów nie widać. Zamknięte stery działają mi więc tak samo jak otwarte, a otwarte wyczyniają fochy i migoczą ekranem.
Dodatkowy problem, związany podobno ze sterownikami, to nie działający w trybie pełnego ekranu Flash. Do tej pory nie miałem z Flashem większych problemów, aż do jego ostatniego wydania. Na szczęście deweloperzy Chakry pozostawili w repozytorium także starszą wersję, więc to problemu nie ma.
Błędy jednak są do naprawienia i byłbym na poziomie mojej koleżanki ze wstępu artykułu, gdybym nie próbował tego zrobić. Niestety jak wspomniałem wcześniej, ostatnio rzadko korzystam z Kubuntu na rzecz Chakry. Krótko mówiąc nie mam czasu tym bardziej, że Kubuntu do tej pory było dla mnie tą dystrybucja, którą uważałem za bezkonfliktową i pewniaka jeśli chodzi świetne działanie zaraz po instalacji. Teraz moich oczach traci swoją podstawową zaletę, która dyskwalifikowała jego inne wady.
Nie mogę jednak odnieść wrażenia, że ta cała sytuacja jest sponsorowana przez Canonical i ich dążenie do stworzenia systemu idiotoodpornego. Jak widać ma to kolosalny wpływ na inne niezależne projekty jak Kubuntu, które korzystają z Ubuntu jako podstawy. W tym momencie zastanawiam się, czy decyzja deweloperów Minta o mariażu z Debianem nie była właściwym wyborem. Teraz ogłosili oni, że pozostają przy starszej wersji GNOME, nie poddając się ostatniej modzie ani na GNOME Shell, ani na Unity. Co by nie mówić o tej decyzji Mint powoli dogania w rankingach Ubuntu i wysuwając na swoich sztandarach zapomniany ostatni slogan: po prostu działa!
No dobrze, dość tych żalów! Kubuntu nie zniknie z konqiKLUB (ani z nowego portalu), jednak mam zamiar bardziej zaangażować się w życie Chakry. Tu przynajmniej nie ma żadnych niedomówień jeśli chodzi o kondycję systemu. I praca osób chcących wspomóc projekt jest doceniana. Wkrótce także Kubuntu na moim dysku zostanie zastąpione innym systemem. Nie jest to w żadnym razie podyktowane niechęcią do tej dystrybucji. Jestem po prostu testerem i potrzebuję nowych wyzwań. Co mam nadzieję wzbogaci także informacje na blogu.
Co do Unity/GNOME 3 to wydaje mi się, że jest to wyważanie tych samych drzwi opakowane w nową papeterię. Żadne z tych środowisk/pulpitów nie wnosi nic nowego ponad to, co już było znane w GNOME 2 (może poza bezsensownym zastąpieniem desktopowych elementów netbookowymi). Porównanie do sytuacji z przełomu KDE3/4.x jest bez sensu, bo tu rewolucja dokonała się przede wszystkim na poziomie frameworków, a nie wyglądu pulpitu.
I to tyle co mam w tej kwestii do powiedzenia. Uważam, że nie ma sensu zachwalac systemów tylko dlatego, że rokują więcej na przyszłość, a już na pewno tylko dlatego, że są popularne. Największą zaleta systemu jest nasz wkład w jego rozwój i tego mam zamiar się trzymać w przyszłości.
poniedziałek, 9 maja 2011
Ile ssie Mageia?
niedziela, 1 maja 2011
Chakra 2011.04 (Aida) wydana
Subskrybuj:
Posty (Atom)